Maluszek mi właśnie usnął, oczywiście w chuście bo inaczej idzie spać ale na krótko (5-10 min) Taki to jest właśnie typ. Uskutecznia sobie power napy i biedna matka nic nie może zrobić. Znaczy się "biedna" - wkoncu najważniejszym moim obowiązkiem na "urlopie" macierzyńskim jest opieka nad dzieckiem także właściwie nie powinnam przeżywać że nie jest poprane/posprzątane/ugotowane. Ważne żeby dziecko było ogarnięte, right?
Ok, ale miałam pisać o chustowaniu. Co jest fajnego?
- maluszek się uspokaja i jest szczęśliwy także i mama jest szczęśliwa:)
- usypianie maluszka nie trwa wieczność i nie jest procesem ciężkim psychicznie dla mamy (przed chustą kołysałam małego i tak zasypiał. Nie rzadko jednak ten proces był długotrwały i wysiadły mi nerwy kiedy jęczące ze zmęczenia dziecko nie zasypiało od razu a zamiast tego prężyło mi się na rękach)
- w trakcie usypiania można porobić coś innego mianowicie oglądać seriale ;);) no bo jak maluch jest już w chuste związany to wystarczy tylko ruszać biodrami albo zginać kolana. Można też np grać w planszówki- tylko że na stojąco - ale jak to mówią lepszy rydz niż nic;)
- można też szybciej wrócić do aktywnego stylu życia. W chustę można zapakować już noworodka i pognać na zwiedzanie miasta czy wędrówkę po szlakach. Dzięki chuście udało się nam pochodzić troszkę po Bieszczadach i pojechać na Korfu a Szymosław ma dopiero pół roku.
Żeby jednak nie było tak kolorowo są też aspekty mniej fajne. Przede wszystkim wiązanie chusty to nie jest taka łatwa sprawa. Znaczy się opanowanie ruchów co i jak po kolei to lajcik- wiadomo, ale już dociąganie chusty, dbanie o to żeby nie stracić jej napięcia - to już zadanie wymagające całkiem dużo krzepy, szczególnie w przypadku grubych chust ( np. 300 mg). Druga kwestia to koszt. Na początek kupujemy pasiaka - wiadomo dla laików co żeby sie lepiej nauczyc i wiedzieć gdzie dociągać. Z tymże taki pasiak zapewne nie będzie jedyną chustą , bo przecież nasz maluszek rośnie i chusta też musi być odpowiednia żeby go udźwignąć. Zatem minimalny koszt chustowania to 200 ziko pierwsza chusta + ok.200 druga + jakaś stówka za doradcę - bo przecież chcemy wiązać dobrze i tak oto 500 stówek niewiadomo kiedy wyleciało z portfela. Jest też " niebezpieczeństwo" wpadnięcia w chustoholizm i wtedy zabawa w chustowanie dostarcza zupełnie innych wrażeń - pod względem estetycznym ale i finansowym :) widziałam na forum chusty których koszt przewyższał 1000 złotych !:O
Tak czy siak minusów jest znacznie mniej. Mi osobiście chusta ratuje życie, bo Szymosław lubi się tulić a ja lubie aktywnie spędzać czas. Chusta pozwoliła nam dojść do consensusu. Nie mogę się jednak doczekać jak usiądzie i wtedy przeniesiemy się na nosidło ergonomiczne :) zapakowanie malucha w nosidło podobno trwa chwilę! Tak też będziemy zdobywać świat - drużyna SzymMon' a !! Can't wait:)
Comments
Post a Comment